Recenzja z poligonu: FARO Blink vs. rzeczywistość
Słuchajcie, wzięliśmy na warsztat nową zabawkę z TPI - rozwiązania pomiarowe – FARO Technologies - Blink. Miał być "szybki test", a skończyło się na tym, że nasze dyski twarde płaczą do dzisiaj. Ale po kolei!
Zadanie dla Faro Blink:
Rzuciliśmy Blinka od razu na głęboką wodę. Żadne tam domki jednorodzinne. 2 sądy okręgowe, studencki dom kultury. Czynne obiekty, ludzie latają w togach, a my musimy zrobić inwentaryzację 5500 m², 3000 m2 i kolejne 4000m2. Mamy też na stanie naszego weterana – Faro M70. Znamy go, lubimy, jest precyzyjny jak szwajcarski zegarek. Ale Blink? Blink to jest chart wyścigowy na sterydach.
Prędkość skanera Faro:
5500 m² w niecałe 3 dni. Powtórzę: NIECAŁE 3 DNI z przerwami na kawusię i oczekiwaniem na wynik rozprawy. Z M70 człowiek zdążył pomyśleć o życiu, o sensie istnienia, o tym, co na obiad. Przy Blink'u biegasz. Klikasz, 30 sekund, biegniesz dalej.
Obsługa skanera 3D (poziom: każdy da radę):
Skaner jest tak prosty, że moglibyśmy wysłać tam... no dobra, nikogo nie obrażając – osobę, która skaner widziała pierwszy raz w życiu na oczy. I co? I dała radę! Aplikacja mobilna? Mimo że pliki ważyły tyle, co mały słoń, śmigała płynnie. Czasem Blink strzelał focha i świecił na czerwono (błąd skanu), ale przynajmniej jest szczery – od razu wiesz, że trzeba powtórzyć, a nie płaczesz dopiero w biurze. Trzeba tylko pilnować "na żywo" czy skany się sklejają. Jak pilnujesz – jest bajka.
Waga (plików oczywiście) ciężka (dosłownie):
I tu dochodzimy do momentu, w którym trochę nas poniosło. "Przetestujmy go porządnie!" – powiedzieliśmy. Efekt? TERABAJTY DANYCH. Nasze komputery, kiedy wrzuciliśmy to do Faro Scene, zaczęły wydawać dźwięki startującego odrzutowca. Scene trochę kaszle przy takiej ilości danych (albo to my musimy zainwestować w komputery z NASA), ale... ostatecznie wszystko się przemieliło! Co ważne – skany z Blinka i M70 zintegrowały się bez zająknięcia. Duży plus za zgodę w rodzinie Faro.
Jakość danych ze skanera 3D Faro Blink
Czy jest gorzej niż w M70? Odrobinę. Jest minimalnie więcej szumu. Czy to przeszkadza? Absolutnie NIE. Detale architektoniczne w zabytkowym Sądzie? Widać. Gzymsy, sztukaterie? Są. Sprawny projektant (czyli my i Wy!) bez problemu to zinterpretuje i przerysuje. Do inwentaryzacji BIM/CAD – złoto.
Podsumowanie testów skanera Faro:
PLUSY:
- Cena – portfel nie płacze tak bardzo i cena do jakości jest sztos.
- Szybkość – petarda!
- Łatwość – próg wejścia prawie zerowy.
- Jakość – wystarczająca do poważnych zadań.
MINUSY:
- Waga plików – trzeba dokupić dyski. Dużo dysków. Nasz finalny plik z największego budynku waży 2TB
- Efekt psychologiczny – Pracownicy mogą marudzić, że nie chcą już nosić starego skanera. Rozpuściłam załogę!
Werdykt Projekt Polski? Bierzemy w ciemno. Jest to moim zdaniem pierwszy sprzęt od Faro, który może być kupiony i wykorzystywany przez firmy, które nie zajmują się profesjonalnie tylko skaningiem. Proces jest na tyle uproszczony i intuicyjny, że… przestajemy być powoli potrzebni Ale mnie to bardzo cieszy, bo to oznacza większą dostępność i wykorzystywanie technologii. Otwiera się droga dla generalnych wykonawców, projektantów, inwestorów. Będzie to moim zdaniem super sprzęt do monitorowania postępów budowy.
A Wy jakim sprzętem teraz szpanujecie? Z śniegowymi pozdrowieniami czekamy na odwilż dla dalszych realizacji.
Niebawem postaramy się jeszcze pochwalić efektami tych skanów, bo to zasługuje na więcej publikacji.

Adrianna Czerniak
Projekt Polski